Home News Kolumna: Dla czarnych sportowców bogactwo nie równa się wolność

Kolumna: Dla czarnych sportowców bogactwo nie równa się wolność

8
0

W Stanach Zjednoczonych istnieje znacząca forma publicznego podkreślania, że ​​„wolność” danej osoby jest zasadniczo powiązana z posiadanym bogactwem.

Duża część kraju postrzega Amerykę przez pryzmat aspiracji i transformacji, utopię wolną od dyskryminacji rasowej i uprzedzeń, w której bogactwo równa się równości i działa jako panaceum na choroby społeczne i rasowe. Gdy jednostka osiągnie ogromny sukces finansowy, a przynajmniej tak głosi przesłanie, „przekracza” plagę nierówności ekonomicznej i rasowej, stając się naprawdę „wolną”.

Oprócz szacunku dla tej ślepej na kolory wersji „amerykańskiego snu” istnieje przekonanie, że przywileje ekonomiczne zmuszają do patriotycznej wdzięczności. We wszystkich sektorach i dyscyplinach Amerykanie mają kochać swój kraj bez zastrzeżeń i być wdzięczni za to, że są na tyle wyjątkowi, że mogą żyć w kraju, który oferuje swoim obywatelom możliwość osiągnięcia astronomicznych wyżyn dobrobytu gospodarczego.

W przypadku czarnych obywateli kraju pod powierzchnią tych koncepcji często kryje się dodatkowe domniemanie rasowe: pogląd, że sukces i bogactwo Czarnych wymagają publicznego milczenia na temat systemowych problemów nierówności i ucisku.

Są to trwałe, kruche ideologie, które wspierają koncepcję amerykańskiego snu – trwałe, ponieważ są zakodowane w samej strukturze amerykańskiej kultury (większość Amerykanów, w tym Afroamerykanie, chętnie przyjęła te ideologie jako rzekome fakty); ale kruche, ponieważ zbyt łatwo jest dostrzec, że przywileje ekonomiczne danej osoby stanowią marną barierę chroniącą przed indywidualną i systemową dyskryminacją oraz uciskiem.

Dlatego też osoby czarnoskóre najgłośniej sprzeciwiają się tym ideologiom, co widzieliśmy ostatnio w przypadku protestów Colina Kaepernicka i drużyny NFL #TakeAKnee. W ramach solidarności z rozgrywającym wolnego agenta zawodowi piłkarze – z których zdecydowana większość jest czarna – uklękli podczas hymnu narodowego, aby zaprotestować przeciwko niesprawiedliwości rasowej i brutalności policji.

WIDEO: Gracze NFL łączą siły, aby rzucić wyzwanie i walczyć razem

W ostatnich tygodniach Prezydent Stanów Zjednoczonych ponownie zwrócił uwagę na nieodłączne napięcia definiujące ideologie „amerykańskiego snu” poprzez swoją powtarzającą się publiczną krytykę pod adresem klęczących graczy NFL.

„Jeśli zawodnik chce przywileju zarobienia milionów dolarów w NFL lub innych ligach” – napisał niedawno Trump na Twitterze, nie należy pozwalać mu klękać. Nazywając działania protestujących „brakiem szacunku” dla kraju, flagi i hymnu, prezydent Donald Trump wezwał do zwolnienia zawodników, zachęcał do bojkotu NFL, nalegał, aby liga przyjęła zasadę wymagającą od zawodników stania podczas hymnu i nazwał demonstrantów „sukinsynami”.

W dramatycznym wybiegu godnym telewizyjnego reality show prezydent przechwalał się, że nakazał wiceprezydentowi Mike’owi Pence’owi opuszczenie meczu Indianapolis Colts, gdy tylko jeden z zawodników uklęknął. Był to zorganizowany pokaz siły i oburzenia, który miał wysłać ekstrawagancki sygnał polityczny, biorąc pod uwagę, że Trump i Pence wiedzieli z wyprzedzeniem, że tego dnia Colts grają z San Francisco 49ers – drużyną, która obecnie ma najwięcej protestujących. Ogłoszenie przez ligę NFL w tym tygodniu, że liga nie ma planów karania protestujących graczy, jest najnowszym wydarzeniem, które wywołało wściekłość prezydenta; Przemawiając we wczesnych godzinach porannych w mediach społecznościowych, po raz kolejny porównał klękanie do „całkowitego braku szacunku” dla naszego kraju.

Jak wielu zauważyło, świętoszkowe oburzenie prezydenta wobec graczy NFL jest selektywne i głęboko błędne – jego pozorna patriotyczna lojalność nie powstrzymuje politycznego miliardera od krytykowania usuwania pomników Konfederacji, ataków na rodzinną Złotą Gwiazdę lub kpin ze służby wojskowej senatora Johna McCaina .

Gracze NFL i ich obrońcy tak mają wielokrotnie stwierdzane że protesty mają na celu uwydatnienie nierówności rasowej i ucisku. Wyjaśnili również, że ich decyzja o uklęknięciu wynikała z chęci pokojowego i pełnego szacunku protestu po dłuższej rozmowie z weterani wojskowi.

Trump zdecydował się zignorować tę logikę i strukturalne problemy nierówności, które motywują protesty, i propaguje narrację skupiającą się wyłącznie na jawnym przejawach amerykańskiego patriotyzmu i „przywileju” graczy NFL. Jak wyjaśnił jeden z doradców prezydenta, Trump, agresywnie atakując graczy NFL, wierzy, że „wygrywa wojnę kulturową”, czyniąc czarnych „sportowców-milionerów” swoim nowym [Hillary Clinton].”

CZYTAJ WIĘCEJ: NFL jako „amerykański sport” nie może uciec od polityki

To cyniczne stwierdzenie, które ujawnia sposób, w jaki prezydent postrzega szowinizm swoich zwolenników, którzy postrzegają go jako bojownika o amerykańskie wartości i symbole.

Przedstawiając czarnych protestujących jako przeciwieństwo tego wszystkiego, Trump przedstawił graczy jako niepatriotyczne elity i wrogów narodu. Dla prezydenta, który od czasu swojego wyboru konsekwentnie grzebał w polityce wewnętrznej i zagranicznej, wojna kulturowa między „pracowitymi” i „cnotliwymi” białymi Amerykanami z klasy robotniczej i średniej a bogatymi, niewdzięcznymi czarnymi piłkarzami jest mile widzianym odwróceniem uwagi opinii publicznej .

Ataki Trumpa na protestujących w NFL są zakorzenione w rywalizujących napięciach nieodłącznie związanych z amerykańskim snem: bogactwo równa się wolność; przywilej ekonomiczny wymaga patriotycznej wdzięczności; a co najważniejsze, dobrobyt gospodarczy Czarnych unieważnia ich obawy dotyczące systemowej niesprawiedliwości i wymaga milczenia w sprawie ucisku rasowego.

Krytycy protestujących przyjęli tę zwyczajową linię ataku, aby oczernić aktywizm czarnych graczy NFL poprzez podkreślenie ich pozornego bogactwa. Fakt, że rasizm systemowy jest udowodnioną rzeczywistością i że dobrobyt jednostki nie czyni człowieka odpornym na dyskryminację rasową, wydaje się umknąć krytykom demonstrantów.

Ich skarga sugeruje, że czarni sportowcy powinni być wdzięczni, że żyją w tym kraju; że rasizm nie może istnieć w Ameryce, ponieważ czarnoskórzy zawodowi sportowcy mogą grać i podpisywać kontrakty za ogromne sumy pieniędzy; że czarni gracze są winni narodowi milczenie, ponieważ Ameryka „dała” im możliwości i dostęp; że czarni sportowcy nie mają autorytetu moralnego w kwestiach rasowych i nierówności ze względu na ich indywidualne sukcesy; i że sukcesy czarnych sportowców nigdy nie były im zawdzięczane, ale zostały im dane i równie łatwo można im je odebrać.

Ta wojna kulturowa prowadzona przeciwko czarnym sportowcom nie jest nowa. Czarni sportowcy – i artyści – od dawna są świadomi swojego szczególnego miejsca w społeczeństwie amerykańskim jako osób cenionych za swoje talenty sportowe i artystyczne, ale oczernianych za każdym razem, gdy wykorzystują swoje publiczne platformy do protestowania przeciwko systemowej nierówności rasowej. Podobieństwa między protestami #TakeAKnee a protestami Muhammad Ali lub John Carlos i Tommy’ego Smitha są łatwo widoczne; istnieją również istotne podobieństwa z przypadkiem Paula Robesona.

Działaczowi na rzecz praw obywatelskich, piłkarzowi amerykańskiemu, prawnikowi, śpiewakowi operowemu i aktorowi Robesonowi w 1950 r. unieważniono paszport z powodu jego działalności politycznej i przemówień, co niemal zrujnowało jego karierę. Gwiazdor sportowca i artysty, „który ucieleśniał amerykańską mobilność w górę”, szybko stał się „wrogiem publicznym numer jeden”, gdy instytucje odwołały jego koncerty, publiczność wzywała do jego śmierci, a antyrządowe tłumy Robeson spaliły jego podobizny.

Podczas przesłuchania w Kongresie w 1956 roku przewodniczący Komisji Izby Reprezentantów ds. Działalności Nieamerykańskiej powtórzył Robesonowi znajomy refren, kwestionując oskarżenia artysty o rasizm i ucisk rasowy. Twierdził, że nie widzi żadnych oznak uprzedzeń, ponieważ Robeson był uprzywilejowany, ponieważ uczęszczał na elitarne uniwersytety oraz grał w piłkę nożną w college’u i zawodowo.

CZYTAJ WIĘCEJ: Sondaż: Amerykanie podzieleni w sprawie protestów w lidze NFL

Czarni sportowcy, nawet ci, którzy milczą, w dużej mierze rozumieją, że ich przywileje ekonomiczne nie chronią ich przed rzeczywistością dyskryminacji rasowej. Rozumieją również, że ich bogactwo i sukces są niepewne i często zależą nie tylko od ich wyników sportowych, ale także od milczenia w kwestiach niesprawiedliwości rasowej, szczególnie tych, które wydają się kwestionować „amerykański sen” lub przez skojarzenie angażują amerykańską opinię publiczną.

Nic więc dziwnego, że Colin Kaepernick, którego protesty pomimo talentów na boisku uczyniły z niego pariasa narodowego, złożył pozew przeciwko lidze NFL, oskarżając ligę i jej zespoły o umieszczenie go na czarnej liście ze względu na jej przekonania polityczne. „Pokojowe i oparte na zasadach protesty polityczne” – argumentowali prawnicy Kaepernicka w oświadczeniu – „nie powinny być karane, a sportowcom nie należy odmawiać zatrudnienia w oparciu o partyzanckie prowokacje polityczne ze strony władzy wykonawczej naszego rządu. » Nie jest jasne, czy wykluczony Kaepernick wygra swoją sprawę, ale z pewnością wymowne jest to, że on i jego prawnicy oparli swoje twierdzenia na spornych definicjach wolności i niepewnych przywilejach ekonomicznych graczy NFL, którzy wypowiadają się otwarcie.

Zwłaszcza dla najgłośniejszych i najzagorzalszych krytyków czarnych demonstrantów otwarte wypowiadanie się jest równoznaczne ze zdradą stanu, podlegającą najsurowszym karom. Być może skorzystaliby na uważnej lekturze Jamesa Baldwina, który kiedyś powiedział: „Kocham Amerykę bardziej niż jakikolwiek inny kraj na świecie i właśnie z tego powodu nalegam na prawo do ciągłej krytyki. »

Source link