Jak zacząć opowieść o niezdecydowanym wyborcy w 2024 roku? Wszyscy niezdecydowani wyborcy są tacy sami; każdy niezdecydowany wyborca jest niezdecydowany na swój sposób… Mówimy teraz o letnich wieczorach w Mechanicsburgu w Pensylwanii, kiedy mieszkał tam niezdecydowany wyborca, tak skutecznie przebrany za republikańskie dziecko…
Od miesięcy słyszę zapierające dech dyskusje na temat niezdecydowanego wyborcy, rozmawiam i teoretyzuję na ich temat ze znajomymi, ale wciąż nie mam pojęcia, jak umieścić je na stronie jako coś innego niż w dużej mierze nieokreślona i tajemnicza jednostka: procent w ankiety – gdzieś pomiędzy trzy procent w kraju i do piętnaście procent W kluczowych stanach, w zależności od tego, któremu ankieterowi ufasz lub respondentom ostatniej grupy fokusowej. Po debatach są ciągnięci przed kamery, aby na trzeźwo ocenić, w jaki sposób wieczorne występy wpłynęły w ten czy inny sposób na ich decyzję. (Werdykty najczęściej polegają na niewielkich zmianach w sposobie, w jaki wyborca „pochyla się” i dają obraz biernego, pijanego wyborcy, kołyszącego się z tyłu baru podczas oglądania akcji.) Te zeznania są oczywiście performansami w sobie. Połowa z nich ma wrażenie, że opiekują się nimi byli dzieciaki z teatru, które zorientowały się, że bycie niezdecydowanym wyborcą w Scranton zapewni im czas antenowy w CNN; druga połowa ma wrażenie, że zostały nagrane w tajnym ośrodku CIA w skłonnych do zamachów stanu latach 80.
Istnieje koncepcja niezdecydowanego wyborcy jako osoby, która znalazła się w samym środku dzisiejszej spolaryzowanej polityki, która w racjonalny sposób rozważyła opcje polityczne obu stron i która potrzebuje tylko trochę więcej czasu lub informacji, aby określić, w którą stronę się oprzeć . Jeśli chcesz do nich dołączyć obraz w najbardziej oklepany sposób, wyobraź sobie matkę z przedmieść Filadelfii, która wierzy w prawo do aborcji, ale która może martwić się zbyt dużą liczbą wokizmów w szkole swojego dziecka, lub może robotnika przemysłowego z Michigan, który zawsze głosował na Republikanów, ale ma dość Donalda Trumpagroteskowe wybryki i potrzebuje tylko odrobiny otuchy Kamala Harris nie zamieni kraju w komunistyczne piekło. Ale jeśli te grupy fokusowe i wywiady cokolwiek udowodnią, to pokażą, że niezdecydowani na ogół nie odpowiadają tej centrowej fantazji i tak naprawdę są wszędzie. Panel niezdecydowanych wyborców, którzy rozmawiał z Czasy Na przykład po debacie krytycy teatralni opowiadali się za bardziej spójnym przedstawieniem. „Wydaje się, że zarówno Trump, jak i Kamala opierają się na wibracji i obie odnoszą sukcesy” – powiedział Mark, dwudziestoczteroletni szef kuchni z Kalifornii. „To napełniło mnie pesymizmem co do przyszłości. Nie sądzę, że krajem pokierują poważni ludzie. » Cameron Lewellen, czarny ojciec trójki dzieci z Gruzji, który głosował na Trumpa w 2016 r. i Bidena w 2020 r., powiedział NPR że poczuł się urażony wypowiedziami Trumpa na temat pochodzenia etnicznego Harrisa i wyraził zaniepokojenie faktem, że były prezydent nie wyraził w tej sprawie skruchy 6 styczniaPowiedział, że włączył się w debatę, skłaniając się ku Trumpowi, ale teraz skłaniał się ku Harrisowi.
Większość odpowiedzialnych ludzi wie, że nie należy zbytnio polegać na indywidualnych opiniach. Zostały wyprodukowane jako część programu telewizyjnego i dlatego są zoptymalizowane pod kątem rozrywki i emocji. Ale alternatywy w prasie pisanej nie są dużo jaśniejsze. „Jak miliony wyborców mogą nadal wahać się między Trumpem a Harrisem? », pyta Doyle McManus z gazety „The New York Times”. Los Angeles Czasy „Oto ich powody” – zapytano w ubiegły poniedziałek. (Na liście, według McManusa, znajdują się osoby zaniepokojone gospodarką, tzw. „podwójni hejterzy”, którzy nie lubią Harrisa i Trumpa, oraz słabo poinformowanych wyborców którzy jeszcze nie słuchali.) Ross Douthat, konserwatywny felietonista „ Czasy, przyjął nieco bardziej wyważone podejście, spekulując „Co mogą pomyśleć niezdecydowani wyborcy” i argumentując, że chociaż wielu wyborców może wierzyć, że dokonują wyboru między gadatliwymi hasłami Harrisa i kompetentnymi występami a wściekłymi kłamstwami kampanii Trumpa, w rzeczywistości proszono ich o przybicie pieczątki przez wszystkie cztery ostatnie lata administracji Bidena. „Żądanie” polega na ratyfikacji rejestru znaczących niepowodzeń politycznych i rażącego fanatyzmu ideologicznego, chwilowo ubranego w cienką obietnicę, że nie popełnimy więcej tych błędów”, pisze Douthat. W dalszej części swojej felietonu podsumowuje: „Dla niezdecydowanego wyborcy nie jest to prosty wybór między stabilnością a niebezpieczeństwem. To wybór pomiędzy dwoma kandydatami i koalicjami, które z różnych powodów nie zasługują na zaufanie społeczne”.
Wszystkie te teorie, raporty i produkcje telewizyjne mają oczywisty cel: w dwóch ostatnich wyborach prezydenckich w kluczowych stanach wzięła udział stosunkowo niewielka liczba wyborców i niezależnie od tego, czy jest to sprawiedliwe, czy nie, są one o wiele ważniejsze niż jakikolwiek wyborca w Kalifornia czy Oklahoma, niezależnie od ich przekonań politycznych. Jednak po prawie dziesięciu latach badania tych niezdecydowanych wyborców – dogłębnych badaniach przeprowadzonych w fioletowych hrabstwach, które głosowały na Obamę w 2008 i 2012 r., a następnie w 2016 r. wybrały Trumpa; bardzo oczerniane dyskusje ze zwykłymi ludźmi w restauracjach na przedmieściach Filadelfii – wciąż nie wiemy, kim tak naprawdę są ci ludzie, mimo że my, prasa, najwyraźniej przeprowadzaliśmy wywiady z każdym z nich, czasem więcej niż raz.
Ten nadmiar wątpliwych informacji i nieelastyczne kalkulacje Kolegium Elektorów doprowadziły do powstania swoistego rodzaju relacji religijnej pomiędzy ekspertami a niezdecydowanym wyborcą. Niemal wszystko, co dzieje się w obu kampaniach, akcentujemy stwierdzeniami typu „naprawdę liczy się to, jak to wszystko się wydarzy na Górnym Półwyspie”, co wydaje się równie sumienne jak „rozgrywający oddający chwałę Bogu po wygraniu Super Bowl”. Wiemy, że niezdecydowany wyborca zadecyduje o naszym losie, nie możemy jednak wyczarować jego twarzy, dlatego jego woli musimy szukać w modelach, które mogą okazać się bezużyteczne: sondażach, anegdotach i najczęstszych, bardziej przekonujących zeznaniach telewizyjnych.
Przyznaję, że jestem trochę niesprawiedliwy. Łatwo jest stać w miejscu w wojnie dyskursu politycznego i deklarować z całą bezstronną pewnością bodhisattwy, że tak naprawdę nic nie wiemy. Definiowanie niezdecydowanych jest zadaniem niewdzięcznym i powoduje jedynie hałas, ale jednocześnie obiecuje ujawnienie kluczowych informacji na temat wyników naszych wyborów.