Masoud Pezeshkian, kardiochirurg, który tego lata wyłonił się z zaplecza politycznego, aby pokonać grupę twardogłowych i zostać prezydentem Iranu, wszedł w tym tygodniu z Nowego Jorku do bogato zdobionej sali balowej hotelu, aby spotkać się z prasą. Był to jego debiut w Stanach Zjednoczonych. Pod ciemnym garniturem nosił śnieżnobiałą koszulę. Bez krawata. Po rewolucji w 1979 r. młoda teokracja zakazała krawata jako symbolu wpływów Zachodu, zwłaszcza amerykańskiego. Pezeshkian miał dwa poziomy bezpieczeństwa: elitarną jednostkę Gwardii Rewolucyjnej, która chroni wyższych urzędników irańskich, oraz jednostkę amerykańskich tajnych służb, która eskortuje odwiedzające głowy państw, przyjaciół i wrogów, podczas ich podróży do Iranu. Przed hotelem rozmieszczono funkcjonariuszy nowojorskiej policji w kamizelkach kuloodpornych.
To była absurdalna scena, która miała miejsce w poniedziałek, kiedy Bliski Wschód stanął w płomieniach. Izrael, wspierany i uzbrojony przez Stany Zjednoczone, uderzał w Hezbollah, libańską milicję wspieraną i uzbrojoną przez Iran. Setki osób zginęło, a tysiące zostało rannych, gdy Pezeshkian spędził swój pierwszy pełny dzień w Nowym Jorku pod amerykańską ochroną. Od ponad czterdziestu lat Hezbollah jest kamieniem węgielnym tak zwanej przedniej obrony Iranu. W ciągu ostatnich dwóch tygodni jego przywódcy, bazy i arsenał broni stały się celem ponad 1500 izraelskich nalotów i bezprecedensowych operacji wywiadowczych, podczas których eksplodowały tysiące pagerów i krótkofalówek noszonych przez członków Hezbollahu.
Iran jest wyraźnie zdenerwowany. Kiedy Pezeshkian przechodził obok mnie w stronę stołu w kształcie litery U, na którym zasiadali reporterzy i redaktorzy, podałem mu moją wizytówkę. Wziął to. Dyplomata z irańskiej misji przy ONZ udzielił mi reprymendy. Strażnicy Rewolucji chcieli mnie wydalić z wydarzenia, powiedział, chociaż wiedział, że od lat 80. XX wieku rozmawiałem z sześcioma irańskimi prezydentami, w tym z przyszłym najwyższym przywódcą ajatollahem Alim Chameneim. Właśnie przeszłam kontrolę bezpieczeństwa, obejmującą wykrywacz metalu na zewnątrz budynku oraz kontrolę torby i różdżki, aby wejść do sali balowej. „A co by było, gdyby karta została zatruta? » zapytał dyplomata. Kilka godzin wcześniej poinformował o tym Reuters zgłoszone że Straż Rewolucyjna zakazała używania powszechnych urządzeń komunikacyjnych przez własne siły, które liczą prawie dwieście tysięcy ludzi.
Pezeshkian sprawiał wrażenie jednocześnie żałosnego i wściekłego. Wygłosił uwerturę, w której w sposób dorozumiany włączył Stany Zjednoczone. „Jesteśmy gotowi do dialogu. Jesteśmy gotowi na pokój. Nie chcemy walczyć. Nie chcemy wojny” – powiedział nam. „W jakim innym języku powinniśmy to wszystkim wyrazić? Chcemy tylko, żeby wszyscy wiedzieli i rozumieli, że chcemy żyć w pokoju. » W zamian Teheran chciał dostępu do międzynarodowego handlu, technologii, leków i dostaw żywności – z których większość była niedostępna ze względu na tysiące sankcji nałożonych przez administracje Trumpa i Bidena. Podczas pospiesznie zorganizowanej kampanii prezydenckiej Pezeshkian, którego poprzednik Ebrahim Raisi zginął w katastrofie helikoptera, obiecał zakończyć izolację gospodarczą Iranu. „Przybyłem, aby uratować naród przed trudnościami związanymi z sankcjami” – oświadczył podczas ostatniej z pięciu debat prezydenckich w czerwcu. To jeden z wielu powodów, dla których pokonał pięciu innych kandydatów.
Zwycięstwo Pezeshkiana odzwierciedla niezwykle niekonsekwentną politykę Iranu. Za poprzedniego prezydenta sprawował funkcję ministra zdrowia w latach 2001–2005, ale został zdyskwalifikowany przez Radę Strażników – organ składający się z dwunastu prawników i duchownych – gdy próbował startować w wyborach prezydenckich w 2021 r. Sprawował tę funkcję przez cztery kadencje. Parlament reprezentujący mniejszość azerską; w latach 2016–2020 pełnił funkcję wicemarszałka parlamentu. Rada Strażników zdyskwalifikowała go – jak to często bywa w przypadku kandydatów politycznych, bez konkretnego powodu – z ubiegania się o piątą kadencję wiosną tego roku. Według doniesień decyzja ta została cofnięta, jak to czasem bywa, na prośbę biura Najwyższego Przewodnika. W czerwcu Rada Strażników zezwoliła Pezeshkianowi na kandydowanie na prezydenta, być może jako symboliczny umiarkowany w grupie twardogłowych. Irańscy wyborcy mieli inny pomysł.
Świat zewnętrzny od dawna stara się zrozumieć władzę irańskiego prezydenta w systemie, w którym Najwyższy Przywódca ma ostatnie słowo w niemal każdej sprawie, a Strażnicy Rewolucji kształtują regionalną politykę bezpieczeństwa. Twardogłowi dominują obecnie także we władzach ustawodawczych i sądowniczych, które słyną z wydawania drakońskich wyroków, w tym śmierci przez powieszenie, za niejasne zarzuty związane z obrazą teokracji lub islamu. Byli prezydenci są rutynowo izolowani politycznie, mają zakaz podróżowania i rozmów z prasą po opuszczeniu urzędu. Były premier i były przewodniczący parlamentu, którzy ubiegali się o urząd prezydenta w 2009 roku i kwestionowali jego wyniki podczas ogólnokrajowych protestów Ruchu Zielonych, od kilkunastu lat przebywa w areszcie domowym. Coraz bardziej zastanawiam się, dlaczego ktoś chce kandydować na prezydenta Iranu.
Niektórzy analitycy uważają, że Pezeshkian, wdowiec, który wychował trójkę dzieci po tym, jak jego żona i najmłodszy syn zginęli w wypadku samochodowym kilkadziesiąt lat temu, może różnić się od swoich poprzedników, choćby tylko nieznacznie, i to tylko z powodu niedawnych niepokojów w Iranie. „To nie jest Mohammed Khatami, który zastraszał Najwyższego Przywódcę, ponieważ był bardzo popularny” – powiedział mi Ali Vaez, dyrektor projektu irańskiego w Międzynarodowej Grupie Kryzysowej. „To nie Hassan Rouhani, który był sprytnym operatorem tego systemu i wiedział, jak ominąć Najwyższego Przywódcę. Nie jest nim także Mahmoud Ahmadineżad, który był zasadniczo niewdzięczny Najwyższemu Przywódcy za wyniesienie go na szczyt władzy. Jednocześnie nie jest też Ebrahimem Raisim, który był całkowicie uległy. »
Pezeshkian, pragmatysta powszechnie postrzegany raczej jako lekarz niż polityk, z powodzeniem porusza się po politycznym polu minowym Iranu, nawet jeśli jego niezwykła szczerość naraża go na kontakt z głębokim państwem czającym się w tle. Nouradin Pirmoazen, chirurg klatki piersiowej, studiował medycynę u Pezeshkiana i jego żony, a także zasiadał w parlamencie. Po skrytykowaniu rządu przebywa obecnie na wygnaniu w Kalifornii. „Musimy ocenić Pezeshkiana na podstawie środowiska irańskiego” – powiedział mi Pirmoazen. Pezeshkian, powiedział, to „ostatnia szansa” w „mrocznych czasach” dla rewolucji, która przez dziesięciolecia uciszała, więziła lub zabijała zdumiewającą część irańskiego społeczeństwa: dysydentów, muzyków i reżyserów filmowych, kobiety i działaczki związkowe, burmistrzów , zastępcy, byli wiceprezydentowie, dzieci byłych prezydentów. Pirmoazen powiedział, że jeśli nowy prezydent nie otworzy społeczeństwa ani nie zakończy izolacji gospodarczej Iranu, „naród upadnie”.
W Nowym Jorku Pezeshkian odzwierciedlił paranoję rewolucyjnego reżimu, który musi stawić czoła kolejnej, znacznie ważniejszej przemianie politycznej, polegającej na wyborze następcy starzejącego się Najwyższego Przywódcy, sprawującego władzę przez trzydzieści pięć lat. Większość Irańczyków nigdy nie znała nikogo innego. Teheran stworzył falangę sojuszników religijnych w Libanie, Syrii, Iraku i Jemenie – siły pierwszej linii rozmieszczone przeciwko uzbrojonemu w broń nuklearną Izraelowi i rządom sunnickim w regionie. Pezeshkian nie różni się niczym od tych, którzy byli przed nim, czy to radykalni, czy reformatorscy, we wspieraniu Osi Oporu. „Hezbollah lub jakakolwiek inna grupa, która chce bronić swoich praw, my ich bronimy. Stawiamy na sprawiedliwość” – powiedział nam Pezeshkian w nowojorskim hotelu. „Jeśli bronimy Palestyńczyków, bronimy praw tych, którzy nie mogą się obronić. Wiemy lepiej niż ktokolwiek inny, że jeśli na Bliskim Wschodzie wybuchnie wojna, większa wojna, nie przyniesie to nikomu korzyści. »
Strategiczny pryzmat, przez który przywódcy Teheranu, niezależnie od ich orientacji politycznej, patrzą na świat, został ukształtowany przez dwie wojny, które nastąpiły po rewolucji ponad czterdzieści lat temu. Pierwszym był krwawy, ośmioletni konflikt z Irakiem w latach 80. XX w., podczas którego armia Saddama Husajna rozpętała wojnę chemiczną. Administracja Reagana dostarczyła Bagdadowi informacje wywiadowcze na temat stanowiska Iranu. CIA oszacowała później, że podczas tej wojny od broni chemicznej zginęło dziesiątki tysięcy Irańczyków, a łącznie zginęło ponad milion. Większość krajów arabskich sunnickich wspierała także iracki rząd sunnicki, co jeszcze bardziej izolowało Iran. Drugą wojną była izraelska inwazja na Liban w 1982 r., po której nastąpiła trwająca dwie dekady okupacja, podczas której celem byli szyiccy bracia Iranu. Postrzegając siebie jako wieczną ofiarę, Republika Islamska od tego czasu wspiera sojusznicze bojówki w całym regionie.